Ekologiczny styl życia lub jego pojedyncze aspekty, zaczynają pewnie wkraczać w harmonogram naszych zwyczajów, obyczajów czy wyborów. Kupowanie kaszy do własnego woreczka, zaczyna być „normą” społeczną. Nikt nie dziwi się już na widok bakalii, które skrupulatnie odsypuje sprzedawca z wielkich lnianych worów, do szklanego wytarowanego słoika. Strefy w sklepach spożywczych i drogeriach z „Bio” produktami, przestają być niszą na, którą spoglądają jedynie pojedyncze, „zakręcone” jednostki. Na popularności zyskują książki dotykające problematyki zanieczyszczenia środowiska oraz poziomu eksploatacji dóbr globalnych.
Eko tryb życia i nie tylko
Rzadko kiedy spotkamy osobę, która nawet intuicyjnie nie będzie umiała zinterpretować zagadnienia „bezśmieciowego stylu życia”. Zmiany możemy zauważyć również w placówkach oświatowych, które z większą starannością zaczęły rozwieszać plakaty edukacyjne, czy prowadzić zajęcia o tematyce ekologicznej. Rosnącą, wręcz „viralową” siłą; możemy natknąć się w mediach społecznościowych, nawet na osoby, które ograniczyły konsumpcję praktycznie do zera. Z jednej strony podziwiamy, z drugiej patrzymy z lekkim przerażeniem.
O ile wymiar edukacyjny (nagłaśnianie problematyki, zajęcia z uczniami szkół podstawowych) jest jak najbardziej słuszny i potrzebny, o tyle mainstreamowa otoczka zaczyna zniekształcać obraz dbania o środowisko. Idziemy z tym „trendem” praktycznie na ślepo; wierząc, że nasze czyny będą prowadziły do globalnego dobra. O ile nasza wiara w idee jest dobra, o tyle nasze czyny nie zawsze takie są.
Ekologiczny styl życia wśród ludzi
Oglądając filmy czy gazetki o temacie przewodnim: „ekologia/zero waste/cruelty free/fair trade”, możemy odnieść wrażenie, że żeby być „eko” trzeba zmienić wszystko, musimy zmienić się całkowicie. Bez żadnego „ALE”. Bo przecież każdy prawdziwy „ekologiczny” mężczyzna, musi mieć maszynkę do golenia z bambusową główką (plastik jest passe, więc co zrobić z plastikową?), oczywiście drewniany grzebień, mydło w kostce (szampony w butelce- o zgrozo!), biodegradowalne patyczki do uszu i szereg innych innowacji ekologicznych.
U kobiet sytuacja wygląda jeszcze inaczej. Bo przecież jeśli płatki kosmetyczne do demakijażu, to 100% ekologicznie certyfikowane, „kolorówka” z ekologicznych surowców (często o gorszej pigmentacji i trwałości), biodegradowalne perfumy w kremie, szampony w kostce, podkłady w bambusowym kompakcie itd. Inspiracje i pomysły na bardziej ekologiczne życie są dobre. Ale co mamy zrobić z już kupionymi kosmetykami? Czy mamy za wszelką cenę wprowadzić alternatywy? Czy jeśli coś jest dobre, powinniśmy mimo wszystko to wymieniać?
O edukacji ekologicznej
W edukacji ekologicznej zaczyna brakować balansu. Niekoniecznie dla każdej jednej jednostki, będzie to dobre. Nie jesteśmy robotami, nie musimy rzucać się na daną problematykę i drastycznie zmieniać nasze życie. Wystarczy metoda małych kroków, a czasem nawet jeden mały krok, by poprawić stan naszego środowiska.
Będąc doinformowani, czerpiąc z rzetelnych źródeł, sami z siebie zaczniemy bardziej się zastanawiać. Czy kolejny breloczek do kluczy jest rzeczywiście nam potrzebny? Czy szósta biała koszula sprawi, że stanę się szczęśliwy/szczęśliwsza?
Ekologiczny styl życia czy może po prostu świadome wybory?
Chcąc nie chcąc, zaczniemy dokonywać bardziej świadomych wyborów zakupowych. A nawet ograniczymy część naszych nawyków konsumpcyjnych. Co z pewnością polubi również nasz portfel. Który w czasach inflacji, niestety jest mocno nadwyrężony. Aktualnie większa część społeczeństwa, zaczyna „głosować’ swoim saldem konta bankowego. Zaczynamy dogłębniej analizować, jakie są wydatkowe priorytety, a co możemy umieścić w sekcji „na później”. Czy społeczeństwo się zmienia?
Wystarczy spojrzeć na bardziej opustoszałe supermarkety i pękające w szwach zieleniaki i targi żywności. Na mały ruch w sieciówkach i ogromny ruch w sklepach z odzieżą używaną. Na rosnącą popularność okolicznych wyprzedaży garażowych czy targów staroci. Na pomysły DIY z cyklu „Jak przerobić stare krzesła, w nowe loftowe fotele?”. Społeczeństwo pragnie zmian, ale żeby transformacje przyniosła pozytywne skutki, zawsze musi dotykać płaszczyzn społecznych czy finansowych. Bo przecież nie każdy ma dochodowe możliwości np. na zakup organicznej kawy za trzydzieści złotych za stu gramowy słoiczek. Ale każdy ma szansę poprawić sytuację na świecie; analizując, dokonując, obserwując i wyciągając wnioski. Czasem tak niewiele trzeba, by zmienić świat.